Auto Borewicza

Polonez 125PN

 

Na ekrany wszedł niedawno serial pt. „Heweliusz”, który przybliża wydarzenia, jakie rozegrały się na Bałtyku na początku 1993 roku. Pomińmy tym razem jednak samą historię będącą kanwą zekranizowanej opowieści, zachowując tym samym szacunek dla jej uczestników. Na produkcję spojrzeliśmy tym razem okiem retrospekcji – zwracając uwagę na scenografię, w tym także samochody, jakie możemy oglądać na ekranie. Jeden z nich – Polonez 125PN – jest dziś naszą gwiazdą kina, której przeglądamy się z bliska.

Biały, lśniący wóz jest jednym z tych, które pojawiają się na ekranie na tle dobrze odtworzonego świata wczesnych lat dziewięćdziesiątych. To właśnie szczeciński Polonez jest taksówką, która wiezie Magdalenę Różdżkę, wcielającą się w rolę żony kapitana promu.

Polonez 125PN – tak, tutaj nie ma pomyłki. To właśnie Fiat 125P jest jego poprzednikiem, na jego bazie został zbudowany. Starano się przy tym wprowadzić pewne zmiany i unowocześnić konstrukcję samochodu, ale to właśnie nadwozie najbardziej różniło go od popularnego „dużego fiata”. Produkowano je zresztą równolegle, i to przez wiele lat. Pierwszy Polonez zjechał z tak zwanej taśmy w 1978 roku, a ostatni Fiat 125p – w roku 1991. Koniec produkcji Poloneza to z kolei rok…2002. Choć trzeba pamiętać, że wówczas – od roku 1997 – rynek zalewał absolutny hit motoryzacji tamtych lat w Polsce – samochód w wersji Plus. Czyli Caro Plus jako hatchback i Atu Plus w wersji sedan. Niestety, trudno jest znaleźć liczbowe dane mówiące o ilości sprzedanych modeli w kraju, ale faktem jest, że pojawiły się nagle i to w dużej ilości na ulicach polskich miast. Jeździły nimi także wszelkie służby – policja, straż miejska, straż pożarna czy pogotowie. Zresztą, ostatni Polonez z policji został wycofany dopiero w 2009 roku!

Ale wróćmy do naszego modelu 125PN. Popularny „Borewicz” na planie serialu o agencie 07 pojawił się…w 1977 roku, czyli rok przed rozpoczęciem produkcji seryjnej. Jak to możliwe? Otóż – wykorzystano tak zwany egzemplarz przedprodukcyjny. Świetny w swej roli Bronisław Cieślak jeździł więc zupełnym –można rzec – prototypem, autem przyszłości, co oczywiście doskonale wpasowało się w jego nowoczesny wówczas i ekstrawagancki styl. Super policjant, agent, a przede wszystkim tym amant nie mógł przecież jeździć tym, co mógł mieć przeciętny „Kowalski”. Co prawda, w pierwszych odcinkach, w których Borewicz bez litośnie ścigał przestępców, poruszał się brązowym Fiatem 125P. Polonez był jego drugim samochodem, a dziś to właśnie on jest kojarzony najbardziej z agentem 07. Choć niektóre sceny wyraźnie umieszczone są w serialu z pewnym przyspieszeniem obrazu, to nasz 125NP i tak dałby sobie radę bez tego zabiegu. Moc maksymalna 80KM dziś wrażenia nie robi, ale na ówczesnym tle nie prezentowała się źle. Zresztą, jakże mogłoby być inaczej, skoro – jak już wspomnieliśmy – poza nadwoziem był to nieco zmodernizowany „duży fiat”, a za największą konkurencję, liczbowo, na ulicach polskich miast mógł mieć co najwyżej „maluchy”. Napęd zatem – jak w „kredensie” – czyli na tył. Pojemność – także bez niespodzianek: 1300 oraz jak nasz bohater – 1500. Choć już nieco tylko późniejsze modele doczekały się pięciobiegowej skrzyni biegów, to nasz bohater wyprodukowany w 1981 roku, jeszcze nie załapał się na tą modernizację. A dlaczego PN? To już wymysł włoskich konstruktorów (choć polscy inżynierowie także brali udział w tworzeniu nowego nadwozia). Polacco Nuova – to właśnie oznacza skrót, a tłumaczyć tych słów raczej nie trzeba. Skąd więc nazwa Polonez? Tą wybrali już czytelnicy „Życia Warszawy” w specjalnym plebiscycie.

 

Prestiż  
Listopad 2025